Muszę to jakoś ze sobą pogodzić, bo zależy mi na schudnięciu, ale jednak nie chce zaniedbać nauki i przeżywać ten stres co parę miesięcy temu, gdy byłam przekonana, że nie zdam i zajadałam swój strach. To błędne koło.

Wczoraj miałam chyba najcięższy dzień. Nie chciało mi się jeść, wręcz przeciwnie. Czułam, że jak coś zjem to zwymiotuję, ale całe popołudnie było mi na zmianę słabo i niedobrze.
Nie wiem czy to taka reakcja organizmu na drugi dzień nie jedzenia, czy to we mnie jest coś nie tak.
Piję nałogowo kawę na zmianę z kawą zbożową, bo jak za dużo napije się tej zwykłej, to potem całą noc nie mogę spać, palę papierosy, a głód zagłuszam litrem wody, chodząc co 20 minut do toalety.
Nie wiem czy ta głodówka przyniesie mi więcej dobrego czy złego, ale też wszystko zależy ode mnie.
W ogóle to przez te wczorajsze słabości dzisiaj chciałam zjeść jakiś lekki rosołek bez makaronu, ale weszłam na wagę. I od razu odechciało mi się jeść.
Może to okres, a może cała smutna prawda.
No nic. Głodówkę kontynuujemy.
58,4 kg
Cieszę się, że trafiłam na Twojego bloga. Wygląda na to, że razem ciśniemy z głodówką, więc życzę powodzenia i będę sprawdzać co u Ciebie. ;)
OdpowiedzUsuń+ za Iggy'ego Popa, jestem psychofanką. *_*
Jeju to JUŻ drugi dzień głodówki! Jestem pod wrażeniem twoją wytrwałością trzymaj się ♥ i uważaj na siebie
OdpowiedzUsuńMasz powody do dumy. Dwa dni głodówki to przecież coś i po części zazdroszczę tak silnej woli. Ale czy warto tak narażać swoje zdrowie...? Lepiej jeść po te kilkaset kalorii dziennie, niż nie jeść nic. U mnie głodówki są zapalnikiem do napadów, dlatego staram się ich nie robić.
OdpowiedzUsuńWażymy bardzo podobnie. Więc życzę powodzenia w dalszej walce z kilogramami. Będę Cię odwiedzać. Trzymaj się ♥
Phan.
Dwa dni głodowania są czasami pomocne, ale nie opłaca się głodować dłużej. Jeśli jednak już podjęłaś tę decyzję, wyjdź z okresu niejedzenia łagodnie i uważaj na siebie...
OdpowiedzUsuń